Autor: (zdp) <>
Źródło: Młody Technik 11/1963 <http://www.mt.com.pl>
"Nie ma dymu bez ognia" — głosi stare przystawię, skoro więc ludzie
narzekali na „Syreny", widocznie - musieli mieć ku temu powody. Obiektywnie
trzeba stwierdzić, że bardzo dawno mieli wiele, dawno — już mniej, a dziś —
żale i pretensje są zlikwidowane do minimum.
Ale niestety, opinia publiczna działa zawsze z o-późnieniem, więc
rozpowszechnione dziś sądy odnoszą się do tych „Syren" sprzed 2—3 lat.
A tymczasem nie tylko każdy rok, ale niemal każdy kwartał przynosi coraz
nowsze zmiany, ulepszenia i modernizację „Syreny".
Dzisiejsza „Syrena", a wraz z nią i cały zespół fachowców FSO cierpi i
pokutuje za grzechy młodości.
Otóż w początkowej wersji (tej sprzed ładnych para lat) „Syrena" miała być
czymś w rodzaju produktu ubocznego. Przewidywało się małoseryjną produkcję
samochodu opartego do maksimum o elementy „Warszawy". Nie inwestowano
niemal nic w oprzyrządowanie, bo np. (mię wszyscy nawet o tym wiedzą), dach
miał być drewniany. Życie spłatało jednak potężnego figla. Oto już pierwsze
egzemplarze ręcznie klepanych „Syren" zostały rozchwytane. Zapadła decyzja
zwiększenia produkcji. Z tą chwilą zaczęła się istna gehenna dla załogi.
Brak oprzyrządowania, fatalna ciasnota, praca niemal od początku do końca
ręczna, kłopoty z kooperantami. W takich to właśnie warunkach rodziły się
pierwsze tysiące „Syren".
Odbiorcy narzekali i, niestety, często mieli rację. Pękające przeguby,
klinujące się skrzynie biegów, złe zawieszenie, nieszczelne nadwozie i
wiele, wiele innych usterek.
Ale konstruktorzy FSO nie próżnowali. Już model 101, wypuszczony w 1961
roku, był znacznie ulepszoną wersją swych sióstr sprzed roku. Poprawiona
skrzynia biegów, dodana pompa paliwowa, zmiana przedniego
zawieszenia,
przerobiony bagażnik, ulepszone przeguby itd. W pół roku później, to Jest
na początku 1962 roku, ujrzała światło dzienne „Syrena 102". Dwie
wycieraczki, odchylane do przodu siedzenia, zmiana wielkości ogumienia,
estetyczniejsza tapicerka.
Te wszystkie, na zewnątrz widoczne zmiany szły w parze z niewidocznymi,
lecz jakże ważnymi udoskonaleniami: podniesienie jakości materiału,
staranniejszy montaż, dokładniejsze pasowania.
W chwili, gdy artykuł ten dotrze do Waszych arak, FSO opuści już „Syrena
103". Co w niej będzie nowego i lepszego? Dla laika pozornie bardzo
niewiele: zmiana kształtu osłony wlotu po-' wietrzą, parę nowych listewek
ozdobnych i koniec. Natomiast fachowiec, jeśli rzuci okiem na ,,Syrenę
103", to z łatwością dostrzeże zmiany bardzo istotne.
Do wyprodukowania nadwozia „Syreny 103" wykonano około 250 nowych
tłoczników. Dzięki temu, poszczególne elementy blach lepiej do siebie
pasują. Zmieniono również i sposób spawania blach. W sumie nadwozie stało
się sztywniejsze, szczelniejsze i estetyczniejsze.
W przyszłym roku ukażą się również, w sprzedaży „Syreny 103 S".
Model ten wyposażony będzie w silnik i skrzynkę biegów
samochodu „Wartburg".
Skąd narodziła się ta:koncepcja? Otóż plany fabryki na następne lata
przewidują wzrost produkcji „Syren" do 50—60 tysięcy rocznie. Dostawca
silników, fabryka w Bielsku Białej, bez większych inwestycji i rozbudowy
nie będzie w stanie podołać takim zamówieniom. Dlatego też chwilowy deficyt
silników krajowych zdecydowano pokryć silnikami niemieckimi. Produkowanie
„Syren 103 S" nie wpłynie zupełnie na dotychczasową produkcję „Syren 103".
Równocześnie już daleko posunięte są prace nad dalszymi modelami „Syren". W
przyszłym roku moc krajowego silnika dwucylindrowe-go podniesiona zostanie
z 27 do około 34 KM. Niezależnie od tego w roku 1965 rozpoczniemy produkcję
własnego silnika 3-cylindrowego o mocy około 40 KM. Dalsza, -przewidziana
na najbliższe lata modernizacja „Syreny" — to i zmiana przedniego i tylnego
zawieszenia, pełna synchronizacja skrzynki biegów, przeniesienie zbiornika
paliwa na tył, zmiana kształtu i kierunku otwierania się drzwi,
zastosowanie twardych i wytrzymałych lakierów piecowych.
W tym stanie ,,Syrena" będzie już mogła spokojnie pojawić się i na rynkach
zagranicznych.